Komentarz do dokumentu: July i SARL Liberation przeciwko Francji (Orzeczenia)
Autor: Dominika Bychawska    Data dodania: 2009-07-02 13:40:08

Wyrok w sprawie July i SARL Libération przeciwko Francji (skarga nr 20893/03) z dnia 14 lutego 2008 r. na pierwszy rzut oka wydaje się wskazywać na naruszenie art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (dalej: EKPCz) ze względu na ekscesywne środki w postaci odpowiedzialności karnej za zniesławienie zastosowane wobec redaktora naczelnego i spółki zarządzającej dziennikiem. Po głębszym wczytaniu się w sentencję wyroku okazuje się jednak, że oprócz potępienia odpowiedzialności karnej za słowo Europejski Trybunał Praw Człowieka (dalej: ETPCz) daje nam konkretne wytyczne co do sformułowań, jakie mogą być uznane za zniewagę oraz krytykę, jakiej dziennikarze mogą się dopuścić w stosunku do przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. Standardy wskazane w niniejszej sprawie powinny być uwzględniane przez sądy polskie w licznych sprawach wszczynanych wobec dziennikarzy, którzy dopuścili się krytyki funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości lub donosili społeczeństwu o nieprawidłowościach w funkcjonowaniu systemu sądownictwa.


Skargę w sprawie złożył M. Serge July, redaktor naczelny dziennika Libération oraz SARL Libération, spółka zarządzająca dziennikiem. Wynikła ona z następującego stanu faktycznego. Dnia 19 października 1995 sędzia Bernard Borrel został odnaleziony martwy w Dżibuti. Pierwsze śledztwo w sprawie domniemanej śmierci zakończyło się bardzo szybko, uznano, że sędzia popełnił samobójstwo. W wyniku nacisków ze strony żony sędziego pani Elisabeth Borrel i jej licznych skarg, w kwietniu 1997 r. śledztwo prowadzone przez prokuraturę w Tuluzie przekazane zostało następnie do prokuratury w Paryżu. Podczas postępowania prokuratorzy wielokrotnie udawali się do Dżibuti w celu przeprowadzenia kolejnych czynności i przesłuchań. Pani E. Borrel występowała w sprawie w charakterze strony cywilnej.


Po kilku latach postępowania, dnia 13 marca 2000 r. w Paryżu odbyła się konferencja prasowa, na której Pani E. Borrel oraz jej adwokaci upublicznili szereg informacji dotyczących śledztwa oraz wskazali na niedociągnięcia i nieprawidłowości, jakich dopuścili się śledczy m.in. brak uznania dla drugiej z sekcji zwłok, w której wykazano iż w płucach męża zawarty był dwutlenek węgla.


Dnia 14 marca 2000 r. dziennik Libération opublikował artykuł pt. „Śmierć sędziego: wdowa atakuje prokuratorów i policjantów”, który zawierał relację z konferencji. W artykule zacytowano słowa wdowy, która wskazywała, że śledztwo skupiało się „na osobie jej męża, na jego pedofilii oraz korupcji. Próbowano mu znaleźć kochankę, dobrano się do jego kont. Tu mówię o akcji policjantów”. Jeżeli chodzi o prokuratorów to artykuł wskazywał, że śledztwo było powolne, cztery miesiące zajęło sporządzenie autopsji, ponad rok uzyskanie raportu z badań oraz dwa lata przeprowadzenie nowej ekspertyzy medycznej. Za wdową E. Borrel wskazano, że „przesłuchano w sprawie sprzątaczki, dzieci na ulicy, a nie właściwego ministra, któremu podlegał B. Borrel” i który mógłby wiele w sprawie wyjaśnić.


Ponadto opisano „czarne dziury” postępowania, takie jak rzekoma powódź, która miała zniszczyć całość dokumentacji medycznej w sprawie. Za wdową wskazano, że prokuratorzy podczas postępowania przygotowawczego skupiali się raczej na „kontakcie z mediami i dziennikarzami a nie na dialogu ze stroną cywilną postępowania”. W artykule uznano, że sprawa jest prowadzona w sposób „racambolesque” termin pochodzący od imienia bohatera powieści Ponson du Terrail, określający sytuacją jako dziwaczną.


Przeciwko skarżącemu M. July oraz spółce zarządzającej dziennikiem zostało wszczęte przez prokuratorów badających sprawę sędziego Borell postępowanie o publiczne znieważenie funkcjonariusza państwowego w publikacji z 14 marca 2000 r. Prokuratorzy poczuli się znieważeni twierdzeniami, o braku ich niezależności, użyciu określenia „racambolesque” przy określeniu postępowania, wskazaniu na „anomalia w sprawie” oraz na powolne prowadzenie śledztwa.


W czerwcu 2000 r. prokuratorzy zajmujący się sprawą sędziego Borrel zostali odsunięci od sprawy. Dnia 13 marca 2001 r. sąd uniewinnił częściowo skarżących. Pomimo że ze względu na funkcję informacyjną, jaką pełnili dziennikarze, działali oni w dobrej wierze niemniej jednak, stwierdzenie dotyczące rzekomego braku niezależności ze strony prokuratorów było znieważające.


W wyniku apelacji złożonej przez skarżących, w wyroku z dnia 14 listopada 2001 r. sąd wyższej instancji częściowo zmienił wyrok uniewinniający. Sąd uznał bowiem, że określenie „racambolesque” również miało charakter znieważający i poniżyło prokuratorów w oczach opinii publicznej. Sąd apelacyjny nie zgodził się również z sądem pierwszej instancji co do działania w dobrej wierze dziennikarzy. Sąd apelacyjny wskazał bowiem, że dziennikarze mogli wskazać odpowiedzialnych za śledztwo w sposób anonimowy. Ponadto dziennikarka, autorka artykułu, mogła uciec się do innej techniki dziennikarskiej, np. wywiadu, co umożliwiłoby jej bezpośrednie przedstawienie wypowiedzi wdowy i jej adwokatów. Z kolei skarżący, który sprawował nad dziennikarką nadzór powinien sprostować jej niestaranność i nie dopuścić do publikacji tekstu.


W związku z powyższym skarżący zostali uznani za winnych i nakazano im zapłatę 1 500 euro (ok. 6 000 zł) grzywny na rzecz prokuratorów, pokrycie kosztów postępowania w wysokości 3 000 euro (ok. 12 000 zł) oraz umieszczenie sentencji wyroku w dzienniku Libération.


Skarżący złożyli skargę kasacyjną. Francuski Sąd Kasacyjny oddalił skargę wskazując, że dziennikarze nie dotrzymali należytej staranności. W wyniku skazania skarżący July oraz SARL Libération złożyli skargę do ETPCz wskazując, że sądy francuskie naruszyły ich prawo do swobody wypowiedzi z art. 10 EKPCz. Skarżący powołali się na działanie w dobrej wierze oraz obowiązek informowania społeczeństwa o wszelkich nieprawidłowościach.


W wyroku z dnia 14 lutego 2008 r. ETPCz przeprowadził typowy dla art. 10 test, badając czy:

1. doszło do ingerencji w wolność słowa;

2. czy ingerencja była niezbędna w państwie demokratycznym;

3. czy ingerencja była proporcjonalna w stosunku do chronionego dobra.


ETPCz uznał, że skazanie dziennikarzy stanowiło ingerencję w ich wolność słowa. Możliwość ingerencji w wolność słowa poprzez wszczęcie postępowania karnego przewidziana jest w prawie francuskim oraz miało na celu ochronę reputacji prokuratorów oraz ich niezależności.


Badając czy ingerencja w wolność słowa była „niezbędna w demokratycznym państwie”, Trybunał przypomniał o roli „publicznego stróża” jaką pełnią dziennikarze i media w demokratycznym społeczeństwie. Nawet jeżeli prasa nie powinna przekraczać niektórych granic, jej główną rolą jest przekazywanie - w sposób jak najbardziej precyzyjny – informacji i spraw, które mogą być istotne ze względu na interes publiczny, również tych, które dotyczą prawidłowego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości.


W powyższej sprawie argumenty przedstawione przez sąd apelacyjny nie przekonały Trybunału. ETPCz wskazał, że artykuł stanowił jedynie przekazanie społeczeństwu informacji oraz stwierdzeń, jakie padły na konferencji prasowej dotyczącej sprawy, która od dłuższego czasu funkcjonowała w sferze publicznej. ETPCz przywołał przy tym Rekomendację (2003) Rady Ministrów [1]. W aneksie do rekomendacji wskazano, że „publiczność ma prawo uzyskiwać informacje dotyczące działalności wymiaru sprawiedliwości oraz policji. Dziennikarze powinni w związku posiadać możliwość przekazania w dowolny sposób relacji oraz komentarzy na temat funkcjonowania systemu karnego”.


Ponadto, Trybunał uznał, ze nie jest rolą sądów wskazywanie swoich poglądów co do technik dziennikarskich, jakie powinny być stosowane wobec dziennikarzy w celu informowania społeczeństwa. ETPCz wskazał, że w artykule użyto różnych metod i instrumentów cytowania (takich jak cudzysłów), które mają umożliwiać czytelnikowi rozróżnienie stwierdzeń uczestników konferencji od analizy dorzuconej przez redakcję. Imiona i nazwiska uczestników były podawana przy każdym cytacie tak, aby czytelnik był w stanie rozróżnić (w przeciwieństwie do tego co stwierdził sąd apelacyjny) poglądy dziennikarzy od stwierdzeń wdowy i jej adwokatów.


Oceniając uzasadnienie sądu apelacyjnego dotyczące zniesławiającego charakteru określenia „racambolesque”, ETPCz zauważył, że pomimo, iż nie jest on pochwalny, to odnosiło się ono do jednego z uczestników konferencji prasowej i nie zostało wymyślona przez samego dziennikarza, który tylko je powielił. Ponadto, artykuł nie odnosił się do prywatnej niechęci do prokuratorów, lecz do ich działań służbowych.


Trybunał przypomniał, że zakres akceptowanej krytyki jest dużo szerszy w stosunku do osób publicznych, funkcjonariuszy państwowych. Krytyka musi się odnosić do ich działań w sferze służbowej, w ramach pełnionych funkcji. Orzeczenia sądów krajowych nie odniosły się do faktu, że krytyka dotyczyła osób, które ze względu na pełnioną funkcje powinny „znosić”, w ramach dopuszczalnych granic, krytykę, która nie jest wyłącznie teoretyczna i generalna.


ETPCz wskazał, że opublikowany artykuł nie był ani przesadny ani prowokacyjny, pomimo, że prowokacja i przesada są instrumentami dozwolonymi w ramach dziennikarskiej wolności. Nie uznano również, że terminy użyte w publikacji rzeczywiście znieważały prokuratorów oraz, że dziennikarze, pełniący rolę „publicznego stróża”, jedynie poinformowali społeczeństwo o działaniach wymiaru sprawiedliwości.


Trybunał uznał, że skazanie redaktora naczelnego oraz spółki SARL Libération nie było “niezbędne w demokratycznym społeczeństwie” oraz, że Francja dopuściła się naruszenia art. 10 Konwencji.


Wyrok w niniejszej sprawie powinien być wytyczną dla sądów polskich rozpoznających sprawy dziennikarzy, którzy zdecydowali się opublikować informacje na temat sędziów czy też prokuratorów. Sprawy tego typu są o tyle delikatne, że orzekają w nich nierzadko sędziowie, którzy znają funkcjonariuszy wnoszących sprawy. Niestety sądy nadal regularnie używają art. 212 lub 216 kodeksu karnego do skazywania dziennikarzy.


Przykładem takiej praktyki jest sprawa pani Marzanny Ł. skazanej dnia 25 maja 2009 r. przez Sąd Okręgowy w Białymstoku na karę 3 000 zł grzywny oraz opublikowanie przeprosin w związku z jej publikacjami na temat byłej sędzi. Publikacje zostały oparte na aktach sprawy dyscyplinarnej prowadzonej wobec sędzi oraz odnosiły się do okresu w jakim sędzia nadal pełniła obowiązki służbowe. Sąd uznał, że „niejasne związki ze światem przestępczym” (słowa widniejące w apli artykułu) kojarzą się jednoznacznie z zarzutem udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, a takiego zarzutu czy też oskarżenia nie postawiono wobec sędzi ani członków jej rodziny. W sprawie musieli wyłączyć się praktycznie wszyscy sędziowie sądu apelacyjnego, w wyniku czego sąd rozpoznał sprawę jednoosobowo. W świetle omawianego wyrok ETPCz, w szczególności szeroko zakreślonej dozwolonej krytyki wobec funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości oraz roli informacyjnej mediów, dziennikarka Marzanna Ł. nigdy nie powinna ponieść odpowiedzialności karnej za swój tekst.


Bardzo podobną sprawą polską ETPCz zajmie się w niedługim czasie, a jej rozstrzygnięcie w świetle sprawy July i SARL Libération wydaje się przesądzone. Marian M. redaktor „Gazety Wyborczej Gazety Dolnośląskiej” zajmował się opisywaniem przypadków korupcji, nadużyć i innych nieprawidłowości w instytucjach wymiaru sprawiedliwości na Dolnym Śląsku. W 2000 r. w szeregu artykułów redaktor opisał kradzież cennych trofeów myśliwskich, należących do byłego komornika Sądu Rejonowego Wrocław-Krzyki. Dziennikarz został skazany na podstawie art. 212 k.k. na karę grzywny. W następstwie skazania wniósł on skargę do Trybunału, jego sprawa była również rozpatrywana przez Trybunał Konstytucyjny2.

Jeżeli sądy polskie nie zaczną słuchać wskazówek płynących ze Strasburga, Polska będzie regularnie uznawana za winną naruszenia art. 10 Konwencji przez ETPCz. Kolejne skazania dziennikarzy mają niewątpliwy „mrożący skutek” na dziennikarzy śledczych, którzy i tak stanowią coraz rzadszą grupę dziennikarzy. A ich rola „publicznych Stróży” jest przecież nieoceniona. Wielokrotnie teksty dziennikarzy stają się podstawą do podjęcia śledztwa lub zmiany sposobu jego prowadzenia, jak stało się również w omawianej sprawie.



Dominika Bychawska